czwartek, 26 lutego 2015

Czym dla Koreańczyków jest mądrość?

Znalazłam ostatnio bardzo ciekawy artykuł na temat tego, jak w Korei traktowana jest wiedza- no i oczywiście jaka jest mądrość narodu koreańskiego.

Koreańczycy są jednym z narodów, który wniósł do świata wiele dobrych rzeczy- ich technologii używamy na co dzień, chociażby używając telefonów takich jak Samsung czy LG. A to przecież nie wszystkie firmy, które podbiły światowy rynek.
Może to tylko moje odczucie, ale przeważnie w Europie Azjaci są postrzegani jako pracowici, a wręcz przepracowani. Nic więc dziwnego, że głównym mottem Koreańczyków jest hasło głoszące, że nie pracujesz wyłącznie dla siebie, ale dla dobra ogółu i narodu.
Jest to naród, który umie uczyć się na swoich błędach i wyciągać wnioski ze swojej historii. Pamiętają o swojej przeszłości, o wojnie koreańskiej i nie można im zaprzeczyć, że- podobnie jak Polacy- wiedzą co to głód, bieda i walka o przetrwanie. Wydaje mi się, że właśnie dzięki temu są w stanie motywować się do działań i starają się pracować na tyle ciężko, aby ich naród nie musiał więcej doświadczać zła.



Już od najmłodszych lat szkolnych, Koreańczycy uczą się, że "bez pracy nie ma kołaczy" i że nie mogą myśleć wyłącznie o sobie, a także wielką wagę przykłada się do kultury i tradycji narodu. I chyba ta nauka na dobre im wychodzi, Pomimo dobrobytu, jaki przecież w Korei panuje (bądź co bądź, w porównaniu do wielu innych krajów, są bardzo bogatym narodem), wiedzą, że nie wystarczy tylko zdobyć pieniędzy- należy także je utrzymać, co wcale nie jest łatwym zadaniem. Mieszkańcy Kraju Spokojnego Poranka cechują się także tym, że raczej unikają lenistwa i zajmowania się rzeczami niekonstruktywnymi,



Jednym z przykładów na koreańską mądrość, jest szacunek wobec ludzi starszych. Młodsi słuchają starszych, bo ci mają większe doświadczenie życiowe i większą wiedzę, a także opiekują się nimi, co jest przecież wyrazem braku dyskryminacji innych (no cóż, w niektórych krajach azjatyckich takich jak np Chiny, opieka nad starszymi pozostawia wiele do życzenia...).





Inną cechą typową przeciętnego Koreańczyka jest dążenie do perfekcji. Tutaj odniosę się trochę do kpopu, bo nie ukrywam, że możemy tą cechę zauważyć nawet wśród idoli. Na pewno mieliście taki moment, kiedy Wasz ukochany zespół wygrał jakąś nagrodę i wchodząc na scenę, albo komentując całe wydarzenie powiedzieli... co? "Będziemy pracować jeszcze ciężej dla naszych fanów". Otóż to. Dążenie do perfekcji nie tylko w szkole, czy w pracy, ale także w życiu codziennym. Nie bez przyczyny Korea ma największy wskaźnik osób, które poddają się operacjom plastycznym.
Na czym jeszcze zależy Koreańczykom? Na promocji kultury koreańskiej w świecie! Ale nie jest to tak, że chcą po prostu być "popularnym krajem". Wszystko, co robią Koreańczycy ma jakiś cel- promowanie kultury także. No bo chyba chętniej kupimy jakiś koreański produkt, kiedy wiemy kto go stworzył i co on reprezentuje? Albo kiedy trzyma go w rękach nasz ulubiony piosenkarz uśmiechając się wymownie do kamery, prawda?
A co jeszcze jest charakterystycznego dla koreańskich kampanii? Mówią one prawdę wiedząc, że na kłamstwie trudno zbudować zaufanie klienta.
A więc logicznie rzecz ujmując, promocja koreańskiej kultury= większe zainteresowanie tą kulturą= zwiększenie sprzedaży koreańskich produktów= rozwój gospodarki... można by jeszcze tak kontynuować, ale wiadomo mniej więcej o co chodzi, prawda?



Mimo, że Korea jest małym krajem gdzieś na końcu świata, jej sukces kulturalny i gospodarczy podziwia wiele narodów, które, póki nie zmienią swoich przyzwyczajeń, nie będą w stanie osiągnąć tego, co już mają Koreańczycy. Nie chcę tutaj wywyższać ich, jako narodu, bo to przecież zwyczajni ludzie, ale chcę pochwalić ich chęć do pracy, rozwijania się i działania dla dobra kraju. Jak ktoś kiedyś powiedział, "mądrość narodu to gwarancja jego przetrwania". Koreańczycy potrafią, jak już wspominałam, wyciągać wnioski z historii i zapobiegać katastrofom, przewidując co będzie się działo w przyszłości. Nie zapominają o osobach, którym przecież zawdzięczają życie. Mimo wielu kilometrów, Koreańczycy i Polacy mają podobną historię- też musieli się wycierpieć, też musieli wiele poświęcić, aby po latach niewoli w końcu odzyskać niepodległość.
Myślę, że może to dać do myślenia. Korea jest obecnie jedną z czołowych gospodarek na świecie, ponieważ stawia rozwój i dobro narodu ponad wszystko. Nie wiem, czy takie postępowanie sprawdzi  się na dłuższą metę, ani czy jest w 100 procentach dobre, ale nie zmienia to faktu, że na razie warto brać z nich przykład.
,

Dziękuję za przeczytanie posta i proszę o komentarze i Wasze przemyślenia ;)
Jeszcze tylko 8 dni do koncertu Block B, jeeej! *-*


__________________________
źródła: http://pktrend.org/wiedza.html, https://hanmunsi.wordpress.com/2014/05/15/recenzja-keum-jang-tae-historia-koreanskiej-mysli-konfucjanskiej/, zdjęcia: grafika google

czwartek, 19 lutego 2015

Moje ulubione piosenki 2015

Nie mogłam się powstrzymać, musiałam zrobić tego posta. Mimo, że rok 2015 w sumie niedawno się zaczął, już mam kilka piosenek których nie jestem w stanie przestać słuchać. Nie wiem jak wy, ale ja, kiedy coś mi się spodoba, od razu ściągam to na telefon i cały dzień nękam przycisk replay.
No dobra, bez zbędnego przeciągania- oto kilka piosenek, które od samego początku zdobyły moje serce i, no cóż, jak na razie nie chcą zostawić go w spokoju ;)

1. AMBER- SHAKE THAT BRASS



Już dawno uważałam, że Amber powinna mieć solowy debiut. Uwielbiam ją- nie tylko jako utalentowaną piosenkarkę i raperkę, ale także cenię jej osobowość. Ma pasję, a na scenie jest w 100 procentach sobą, nikogo nie udaje i robi to, co jej się podoba. Jest cudowna. Perfekcyjna. (przez kolejne kilkadziesiąt zdań mogłabym się nią zachwycać, ale oszczędzę Wam tej przyjemności). Piosenka jest świetna i niezwykle chwytliwa. Od pierwszego przesłuchania ciągle mam ją w głowie i na razie nic nie wskazuje na to, żebym miała przestać ją słuchać. Teledysk oglądałam już chyba z milion razy, a jeszcze mi się nie znudził ;) Generalnie- mój ulubiony debiut tego roku i chyba naprawdę nic go nie przebije. Amber zawsze była moją biaską (jest w ogóle takie słowo? xD) i ubóstwiam ją już dobre kilka miesięcy. Shake that brass ;)

2. ONE OK ROCK- CRY OUT


Mimo, że teledysk jest naprawdę porządnie zrobiony, jakoś nie oglądam go bardzo często... ale piosenki słucham cały czas. Nie wiem właściwie czemu tak bardzo mi się spodobała, ale wiem, że skradła moje serce- jeśli Cry Out byłaby człowiekiem, naprawdę chciałabym wziąć z nią ślub. Nie będę się rozwodzić zbyt długo nad One Ok Rock, bo doskonale wiecie, że ich uwielbiam i spokojnie mogę ich zaliczyć do moich ukochanych zespołów c: Uwielbiam teksty OOR, które w większości są naprawdę życiowe. Za każdym razem, kiedy słucham ich piosenek (nie wszystkich, ale większości) przechodzą mnie ciarki... no bo jak można tworzyć muzykę z którą tak bardzo się utożsamiam?

3. TEEN TOP- I WANNA LOVE


Szczerze powiem, że nie wiem, czemu dopiero teraz zaczęłam nałogowo słuchać tej piosenki- w końcu ujrzała światło dzienne już 2 lata temu. Szczerze powiem, że ostatnio naprawdę zaczęłam słuchać bardzo bardzo dużo Teen Topów... no cóż, trudno się ni zgodzić z tym, że są genialni! Teledysk kocham- mogłabym go oglądać przez całe życie ;) Szczególnie podobają mi się przedstawione tam ujęcia miasta (prawdopodobnie Seulu), ale nie ukrywam, że trudno wybrać swoją ulubioną sekundę tej Topowej perfekcyjności.

4.MYNAME - TOO VERY SO MUCH


Muszę przyznać, że z niewiadomego powodu nie słucham MYNAME często, w porównaniu np do BTS czy Block B. Mimo wszystko od pierwszego przesłuchania tej piosenki zakochałam się w zespole i myślę, że zacznę bardziej wgłębiać się w ich piosenki ;) Bardzo podoba mi się szalony ( i dość dziwny) układ chłopaków i ich outfity (z pewnością znalazłoby się tam coś dla mnie). Generalnie jest to kolejna piosenka która powinna być oznaczona znaczkiem "może uzależniać" albo "narkotyk", bo w końcu w kpopie tak właśnie jest- nie ważne co się zrobi, aby się od niego uwolnić... to jest wręcz niemożliwe!

5.JJCC- FIRE


Nie ogarniam JJCC. Ledwo zadebiutowali jakiś czas temu piosenką At First, a już zdobyli moje serce i stali się jednym z moich ulubionych zespołów. Nieźli są, serio ;)
Piosenka jest niesamowicie rytmiczna i od razu mi się spodobała... teledysk może nie jest w moim stylu, ale nawet go lubię. I moi kochani E.Co i Prince Mak są jak zawsze przecudowni i... no dobra, już ogarniam moje feelsy. Ogólnie jest to kolejna uzależniająca piosenka, której nie powinno się zaczynać słuchać, kiedy mamy spędzić w internetach tylko 10 minut ;)


6. MR.MR- DO YOU FEEL ME


Bardzo piękna piosenka, a teledysk tylko dodaje jej cudowności.. MR.MR to kolejny zespół, do którego przekonała mnie randomowa piosenka, którą znalazłam na YouTube. Naprawdę zrobili na mnie dobre wrażenie. Eh, tyle zespołów do ogarnięcia, a życie jest takie krótkie. Nie będę owijać w bawełnę- ich outfity należą do co najmniej seksownych (chociaż w pierwszych sekundach piosenki miałam przed oczami teledysk z polskim disco polo, potem szybko to uczucie zniknęło), a ruchy i spojrzenia doskonale dostosowują się do tajemniczo-cudownie- pięknej atmosfery teledysku... nic, tylko oglądać Koreańców!


No i jak się Wam podoba moja playlista? Ja uważam, że jest niczego sobie ;)
Pochwalcie się w komentarzach od jakich piosenek wy jesteście uzależnieni c:
Dziękuję za przeczytanie posta!

Przypominam o linkach kontaktowych, które macie po prawej stronie bloga ------>

czwartek, 12 lutego 2015

Corpse Party: Tortured Souls [Recenzja]

*Dobra wiadomość- już 7 lub 8 marca napiszę specjalnie dla Was relację z koncertu Block B c:*

Ilość odcinków: 4
Typ: horror, nadprzyrodzone, (bardzo dużo) gore
Rok: 2013
Wiek: +16

Na to krótkie, bo zaledwie 4 odcinkowe anime trafiłam przypadkowo i... no cóż, w sumie mi się podobało, ale twórcy pozostawili mnie z kilkoma pytaniami i nierozwiniętymi wątkami.. ale właściwie, czego można się spodziewać po tak krótkiej serii? A dodatkowo było robione na podstawie gry, w którą -tak, przyznaję się!- nie grałam... możliwe, że stąd te pytania ;)




Akcja anime dzieje się w- na pozór- zwyczajnej, współczesnej szkole, do której uczęszcza grupa przyjaciół. Są oni ze sobą tak blisko, że pewnego dnia zostają w szkole do wieczora, aby poopowiadać sobie straszne historie. Na zakończenie spotkania, postanawiają, razem z ulubioną nauczycielką, wykonać rytuał Sachiko, o którym jedna z dziewczyn dowiedziała się z internetu. No cóż, można się domyślić, że nie wyszli na tym dobrze.
Nagle przyjaciele znaleźli się w znajdującej się w innym wymiarze Niebiańskiej Podstawówce, której nazwa wcale nie oddaje jej... uroku. Ich głównym celem w nawiedzonej szkole staje się powrót do ich świata oraz uwolnienie duchów, które tylko czyhają, żeby ich zabić...


Szczerze powiem, że przy tak krótkiej serii nie można wiele napisać o fabule- każde kolejne zdanie zdradzało by fabułę. Skupię się więc na innych rzeczach które ma, albo mieć powinno anime.
Oglądając Corpse Party każdy normalny człowiek (czyli ja się nie zaliczam, ups) powinien chociaż kilka razy odwrócić wzrok, albo zamknąć oczy... dlaczego? No cóż, seria nie jest dla ludzi o słabych nerwach- krew, flaki rozwalone na ścianach, zabójstwa, odcięte części ciała... ograniczenia wiekowe zdecydowanie nie są przesadzone. Muzyka, mimo, że nie jest bardzo bogata, czasem podkręca atmosferę, jednak w znaczącej części odpowiada za to grafika, która potrafi naprawdę przestraszyć lub zszokować w niektórych momentach.



Corpse Party mi się podobało (przywykłam do takich klimatów) i polecam je osobom które lubią takie psychopatyczne klimaty. Mimo zaledwie 4 odcinków, zdążyłam polubić głównego bohatera, ale jest do zdecydowanie za mało czasu żeby poczuć sympatię do wszystkich postaci (jeśli oczywiście przedtem zdoła się ogarnąć kto jest kim- nie jestem w tym dobra..). Co tu dużo mówić- fabuła jest bardzo ciekawa i anime ogląda się za jednym razem. Jeśli ktoś lubi mieć zrytą psychikę, to zdecydowanie polecam ;)

Bardzo, bardzo proszę o komentarze... Wasza opinia jest dla mnie bardzo ważna! :)

sobota, 7 lutego 2015

Shingeki no Kyojin/ Attack on Titan [Recenzja]

W internecie spotkałam się z naprawdę różnymi opiniami na temat tej serii- jedni twierdzili, że jest absolutnie genialna, a drudzy, że SnK to kompletne dno i dziwili się, jak komuś może się to podobać. Niemniej jednak, o serii się mówiło. I to dużo. Nie lubię nie być w temacie, więc postanowiłam sama sprawdzić Attack On titan i... oto moja opinia! ;)


Postapoliptyczny świat. Życie ludzkiej cywilizacji wisi na włosku- większość ludzi została zabitych przez istoty zwane Tytanami. Żyjąc bezpiecznie w środku mocnych murów, zaczynają zdawać sobie sprawę, że stali się więźniami swojego miasta. Nieliczne wyprawy do świata, gdzie Tytani chodzą na wolności zawsze kończą się klęską, Co się stanie, jeśli pewnego dnia Tytani zniszczą zabudowania, aby wejść w głąb murów?
Właśnie w tak niepewnych czasach, żyją główni bohaterowie anime- Eren, Mikasa i Armin. Trójka przyjaciół jest ze sobą blisko już od dzieciństwa,a po zobaczeniu, jak Tytani zabijają i zjadają ludzi, w tym ich rodziców, postanawiają zaciągnąć się do wojska, tzw. Zwiadowców, których płaszcze zdobią dumne skrzydła wolności. Bohaterowie biorą sobie za cel, aby wybić wszystkich wrogów ludzkości, żeby w końcu można było uzyskać utracone terytorium i żyć w spokoju.





Kiedy oglądamy anime, po pierwsze zachwyca nas naprawdę świetna, pełna szczegółów grafika. Naprawdę mi się podobała i mogę śmiało powiedzieć, że pod względem animacji, kreski i ogólnego pierwszego wrażenia seria wypada naprawdę super. Energiczna muzyka także jest niczego sobie- szczególnie uwielbiam pierwszy opening. Jest po prostu genialny i to jeden z niewielu openingów, który zawsze słuchałam na początku odcinka (co więcej- nawet ściągnęłam go sobie na telefon!). Ścieżka dźwiękowa sprawia, że sceny wydają się jeszcze lepsze, a piosenki oprócz budowania atmosfery, szybko wpadają w ucho.


Akcja rozkręca się stopniowo i chronologicznie - nie jest zagmatwana, w przeciwieństwie do mangi. Z odcinka na odcinek tempo rośnie, a nam pozostaje tylko oglądać i oglądać. Anime pozwala nam powoli poznawać realia świata w którym żyje Eren i reszta, dzięki czemu przeżywamy wzloty i upadki wraz z bohaterami, którzy naprawdę  potrafią zyskać naszą sympatię (tak jak to było w przypadku mnie i Erena). Reżyser, Tetsuro Araki zadbał o każdy, zdawałoby się nieistotny, szczegół, który pozwala poznać i zrozumieć zarówno sytuację ludzi jak i tytanów.
Pomimo tego, anime zawiera kilka nieścisłości, które w prawdziwym życiu nie miały by miejsca, ale biorąc pod uwagę ogół, można przymknąć na to oko.


Twórcy anime od początku znali swój cel- w SnK nie ma "lania wody" i ciągnącego się przez kilka odcinków nieistotnego wątku, jak to jest w niektórych seriach. W Attack on Titan znajdziemy także wiele pouczeń i morałów życiowych, które czasem naprawdę są w stanie zmienić ogólny światopogląd. Ogólna ocena? Chyba 8/10, czyli w mojej skali to naprawdę dobrze. Żałuję, że mam tak mało czasu, aby oglądać anime, ale już niedługo zaczynam ferie, więc to się zmieni ;)

Dziękuję za przeczytanie i proszę o Wasze opinie!