niedziela, 22 listopada 2015

Koreański Hanbok

W Korei Południowej- Hanbok. W Korei Północnej- Joseon-ot, to tradycyjny koreański strój, ubierany na festiwale lub imprezy narodowe. Pomimo, że nazwa w dosłownym tłumaczeniu oznacza "Koreańskie ubranie", dzisiaj jest postrzegana bardziej jako strój z dynastii Joseon, która trwała przez 5 wieków- od 1392r, do 1897r. Początkowo strój damski i męski był taki sam, ale z czasem zaczęto je rozróżniać.




Górna część to jeogori, jest ona podobna do bluzy z długimi rękawami, które są nieco dłuższe w męskiej wersji. Żeński hanbok zawiera spódnicę, nazywaną po koreańsku chima, a męski workowate spodnie, baji i tradycyjną czapkę, gat.
Hanbok jest prostym strojem- nie zobaczymy w nim żadnych niepotrzebych zdobień ani wzorów. Tradycyjnie stój nie ma kieszeni, a materiały, z jakich jest zrobiony są gładkie i kolorowe.

Jeogori


Jak wspomniałam, Jeogori to górna część hanboku. Składa się m.in z dongjeongu, czyli białego kołnierzyka o kwadratowym kształcie, który przypina się na górnej części jeogori. Oprócz tego znajdziemy tam goreum, czyli materiałowy pasek, który zawiązuje jeogori. Kobieca część ubrania może także mieć kkeutdong, czyli dodatkowy, kolorowy mankiet znajdujący się na końcu rękawów.
Tradycyjnie goreum było krótkie i obcisłe, jednak teraz jest dosłownym przeciwieństwem- szerokie i wygodne, gwarantujące komfort poruszania się.

Chima


Ta spódnica jest nazywana także sang albo gun. Halka, znajdująca się pod spódnicą nazywa się sokchima. Oryginalnie była wykonana z prostokątnego materiału. W pasie chima jest przewiązywana szerokim kolorowym paskiem,

Baji


Baji odnosi się do dolnej części męskiego hanboku- tak właśnie formalnie nazywają się te workowate spodnie. Pierwotnym zamysłem stworzenia takiego stroju było to, aby hanbok był wygodny do siedzenia na podłodze- jak wiecie, Koreańczycy siedzą na podłodze (poduszkach) podczas jedzenia.

Po


Słowem Po określa się wierzchnią część hanboka, płasz. Był to popularny element stroju w epoce Trzech Królestw i trwał aż do późnej epoki Joseon. Sam Po nie chroni jednak przed zimnem, więc wymyślono ciepły płaszcz zwany durumagi.

Jokki i Magoja


Jokki jest rodzajem kamizelki, a Magoja płaszcza. Pomimo że obydwa te elementy zostały stworzone w epoce, w której Korea była pod znacznym napływem kultury z innych wschodnich państw, uznaje się je za tradycyjną część koreańskiego stroju. Magoja była początkowo tylko elementem męskiego stroju, ale z czasem zyskała status unisex i często jest ubierana, aby hanbok wyglądał trochę bardziej stylowo. Męska magoja jest jednak trochę dłuższa.
Generalnie jest to pasek zrobiony z jedwabiu, przyozdobiony bursztynowymi guziczkami.

Hanboki dla dzieci


Dzisiaj tradycyjne hanboki są noszone przez dzieci tylko podczas uroczytstości takich jak Nowy Rok, albo pierwsze urodziny. Jest to niezwykle kolorowy strój, kiedyś noszony głównie przez małych chłopców.
Nazywa się go też obangjang durumagi, co znaczy "płasz pięciu kierunków". Hanbok ten jest często noszony w komplecie z czapką, bokgeon,



Mam nadzieję, że post Wam się podobał i chociaż trochę zaciekawił ^^
Proszę o komentarze!
____________________
źródła: wikipedia.pl, wikipedia.eng

sobota, 14 listopada 2015

Bloody Monday/ Krwawy Poniedziałek [Recenzja]

Trochę czasu zajęło mi, zanim obejrzałam Bloody Monday, ale to wyłącznie dlatego, że miałam naprawdę dużo nauki i znalezienie czasu na cokolwiek innego graniczyło  z cudem. Niemniej jednak, recenzja wreszcie jest i mam nadzieję, że zachęci ona Was do oglądnięcia tej cudownej dramy :)


Ta japońska drama, nakręcona w 2008r na podstawie mangi o tym samym tytule, już od samego początku podbiła serca fanów w Japonii, a także w innych krajach.
W Rosji rozprzestrzeniono wirus, który dosłownie zmiótł rosyjskie miasteczko z powierzchni ziemi. Nikt nie wie, dlaczego to miasto było celem, ani jak to się stało, że wirus rozprzestrzenił się na tak dużą skalę. Po pewnym czasie japońskie władze odkrywają, że podobna sytuacja może się zdarzyć w Tokio. THIRD-i to jednostka powołana do walki z terroryzmem, który zaczyna się rozprzestrzeniać. 
Do jednostki dołącza genialny, młody haker Fujimaru, gotowy ratować życie swoich przyjaciół i ochraniać miasto jak najlepiej się da. 





Bloody Monday to pierwsza japońska drama jaką widziałam i jeden z najlepszych seriali z którymi się spotkałam. Pomimo zaledwie 11 odcinków, seria trzyma w napięciu aż do samego końca, a akcja szybko się rozwija, jednocześnie sprawiając, że nie jesteśmy się w stanie oderwać od fabuły. Trochę kryminału, szczypta dramatu i odrobina akcji fundują nam genialne połączenie, idealne na jesienne wieczory, poranki... a także każdą inną porę! ;)


Na uwagę zasługują tutaj aktorzy, których gra jest po prostu świetna- nie było tu żadnej sztuczności ani kiczu. Fujimaru (Miura Haruma), spisał się naprawdę dobrze, jako młody haker- czułam jego emocje, czułam, że zależy mu na życiu jego siostry, a w jego oczach widziałam ból, który towarzyszył mu w tak wielu chwilach, widziałam, jak bardzo skupia się podczas włamywania się do systemów... było po nim widać, że zna się na rzeczy (mimo, że prawdopodobnie tak nie było ;)). Dzięki tej roli Haruma został jednym z moich ulubionych aktorów i z całą pewnością oglądnę inne filmy w których grał.
Kolejną genialną postacią, którą pokochałam od początku, był lider grupy terrorystycznej, J (Hiroki Narimija). Postać lidera jest zagrana fenomenalnie- jest on odpowiednio dziwny, trochę niezrozumiały i święcie przekonany, że to właśnie on powinien zostać bogiem. Przekonujemy się jednak, że nie do końca jest zły i pomimo swoich niezdrowych ambicji, chyba naprawdę polubił Fujimaru, swojego wroga.
No, ale nie zapominajmy o kobietach. Wśród postaci płci pięknej, zdecydowanie najlepiej w swoją rolę wcieliła się Maya Orichaya (Michiko Kichise), której postać, hiporkytka, działająca na dwa fronty rozkręcała akcję dramy- szczerze powiedziawszy, bez niej serial nie byłby taki ciekawy. 


Jak wspominałam, to moja pierwsza japońska drama, ale wiem, że nie będzie moją ostatnią. Uwielbiam seriale w których coś się dzieje i przy których mogę zapomnieć o rzeczywistości, a Bloody Monday zdecydowanie do nich należy. 
Jest to jedna z niewielu serii, w których nie zauważyłam sztuczności- wszystko było w stu procentach prawdziwe i może właśnie dzięki temu takie emocjonujące.
Oprócz wciągającej fabuły, panowała w niej duża spójność i logika, co jest naprawdę niezbędne przy serialu pełnym kryminalnych zagadek. 
Bardzo podobały mi się widoki, jakie pokazywał nam serial- wysokie budynki Tokio, ulice, zwyczajne życie.
Oglądając Krwawy Poniedziałek zdałam sobie sprawę, jak łatwo jest zniszczyć ludzkość.. nie zrozumcie mnie źle- chodzi mi po prostu o to, że nie jest to nic trudnego, gdyby chcieć i w sumie trochę mnie to przeraziło. 

Ogólnie, bardzo polecam tą dramę!
Proszę o komentarze i Wasze opinie! :) 

niedziela, 8 listopada 2015

Tatuaże w Korei

Mimo że stosunkowo niewielu koreańskich idoli decyduje się na tatuaż, nie jest to widok specjalnie szokujący. Ot, tatuaż jak tatuaż.
W Europie, pomimo niechęci starszego pokolenia do tego typu ozdób, tatuaż jest spotykany na każdym kroku, na porządku dziennym. Nie jest to nic dziwnego i nie ma specjalnych problemów ze zrobieniem sobie na ciele dowolnego obrazka- wystarczy mieć ukończone 18lat, a i to nie zawsze jest warunek.
Jak pewnie większość z Was zdążyła zauważyć, w Korei panuje dużo większa cenzura niż w krajach zachodnich- dotyczy wielu dziedzin życia, w tym też właśnie wszelkiego rodzaju obrazków na ciele.


Podczas gdy na zachodzie salonów tatuażu i piercingu nie brakuje i właściwie każdy może zajmować się tą profesją, w Korei to wcale nie jest takie łatwe. Tatuowanie jest tam uważane za zabieg medyczny, więc może być wykonywane tylko w specjalnych klinikach, przez lekarzy posiadających odpowiednie papiery- nie muszę chyba mówić, że to naprawdę niewielki procent ludzi. W końcu nie każdy ma w sobie tyle motywacji, aby ukończyć długoletnią szkołę medyczną i jako specjalizację wybrać zawód tatuażysty- no i co wtedy powiedziała by rodzina?




Tak naprawdę jedynymi ludźmi w Korei, jakich możemy zobaczyć z tatuażami są artyści, muzycy, gangsterzy i, oczywiście, turyści. Wiadomo, że świat pędzi do przodu i pewnie koreańskie zwyczaje także szybko sie zmieniają, ale taka kolej rzeczy gościła w tym kraju przez naprawdę długi czas. Fakt, że przeciętni Koreańczycy rzadko decydują się  na tatuaż wiąże się też z cenzurą- tatuaże w pracy, a nawet w telewizji, czy na innych publicznych wystąpieniach są  zabronione. Prawdopodobnie wiąże się to głównie z tym, że wiele z tych kolorowych ozdób pochodzi od nielegalnych, tak zwanych underground'owych tatuażystów, którzy nie do końca legalnie parają się z tą profesją- chcą czy nie, jest to łamanie prawa, a na tak jawne sprzeciwienie się przepisom poprzez robienie sobie tatuażu, media nie mogą sobie pozwolić. Może zdarzyło Wam się kiedyś oglądać jakiś program z wytatuowanymi idolami? Jeśli program był emitowany w koreańskiej telewizji możecie być pewni, że tatuaż albo będzie ocenzurowany tak zwaną "mozaiką", albo schowany pod ubraniem...


Jeśli jednak chce się wykonać tatuaż w Korei, nie potrzeba specjalnej zgody. Jeśli nie ma się zamiaru płacić ogromnych pieniędzy za zabieg w klinice, oczywiście można skorzystać z usług underground'owych tatuażystów- najlepiej z tych poleconych, którzy swoje salony mają w zwykłych mieszkaniach, albo przejezdnych, którzy po zrobieniu kilkunastu obrazków znowu ruszają w drogę do innego kraju. A co na to prawo? No cóż, nikt nie sprawdzi skąd masz ten tatuaż, szczególnie, jeśli jesteś turystą. Lepiej jednak nie chwalić się na prawo i lewo, że właśnie wyszedłeś z salonu tatuażu od pana Kima- raczej nie powinno mówić się publicznie, że tatuaż zrobiło się w Korei.

Co o tym sądzicie?
Czy chcielibyście mieć/ macie tatuaż? Proszę o komentarze :)

_________________
źródła: www.eatyourkimchi.com, wikipedia.pl